Bieganie wiosną kojarzy mi się z praniem
Żadna inna pora roku nie generuję u mnie tyle prania co wiosna. Nie wynika to w cale z tego, że w marcu budzę się nagle, że zaplanowane starty już za chwilę, a ja zapomniałem trenować w zimę i postanawiam nadrobić zaległe treningi. Wynika to przede wszystkim z warunków jakie panują na moich (a i pewnie waszych) ścieżkach biegowych, a także zmiennej pogody.
Od lata do wczesnej jesieni sprawa jest prosta - wystarczy założyć koszulkę, krótkie spodenki i już jesteście gotowi do biegu. Jednak zima, a przede wszystkim początek wiosna to „tona” prania po treningu. Po pierwsze nie zawsze wiadomo jak się ubrać, więc tych warstw mam co najmniej dwie na tułów, jak i nogi a kiedy są mrozy to i trzy. Do tego dochodzą rękawiczki, „buff” i czapka… i góra prania po każdym treningu.
Trenuję w lesie i moje ścieżki biegowe zamieniają się jeziorka błota, nie ma szans żeby nie wrócić ubłoconym po pas, a nawet po czoło jeśli jeszcze na zbiegach zaliczę orła. Wtedy świetnie sprawdza się ADAKO SPORT z absorberem zapachów. Chwilę namaczam zgodnie z instrukcją i wrzucam wszystko do pralki i następnego dnia mam gotowe ciuchy na nowy trening.
Nadal biegam w koszulkach z maratonów i innych biegów sprzed wielu lat (może tych najstarszych niekoniecznie, ale to dlatego, że wtedy nie było koszulek w pakietach lub były bawełniane) i nie mam ochoty ich zerwać z siebie po pierwszym kilometrze ze względu na zapach. Są nadal świeże, ładnie pachną i nie straciły swych właściwości odprowadzania potu.
Polecam ADAKO SPORT z absorberem wszystkim aktywnym osobom, sam sprawdziłem go zarówno na odzieży której używam do wspinaczki, wspomnianego biegania czy trekkingu… zawsze z doskonałym efektem.